Strona Główna Historia Okolica Komunikacja Galeria Wynajem
Historia
Kamienica przy ul. Hożej 39

Wczesnomodernistyczna kamienica Kaweckiej na pierwszy rzut oka wygląda identycznie jak przed wojną. Wystarczy się jednak zadrzeć głowę do góry, by spostrzec, że fasadzie wyraźnie czegoś brakuje. Dom utracił zwieńczenie. Kojarzy mi się z antycznym posągiem pozbawionym głowy.

Wszystkie zdjęcia w Galerii Brama kamienicy prezentuje się imponująco. Jest niczym sień pałacu. Wejście na klatkę schodową ujmują kolumny, poprzedza ganek. W latach międzywojennych byle kto tu nie wszedł. Wejścia pilnie strzegli dwaj dozorcy w granatowych maciejówkach i w butach z cholewami.

"Jeden z nich był tęgim wąsalem, drugi, wątlejszy i mazurzący nazywał się Krzywda. Lecz krzywdy uczynić sobie nie pozwalał; ożenił się z piękną panną Andzią - bodajże najładniejszą miejscową panną służącą" - wspominał na łamach "Stolicy" Stefan Jellenta.

Urok Paryża

Wszystkie zdjęcia w Galerii Nad bramą budynku do dziś widnieje podpis projektantów. Józef Napoleon Czerwiński - budowniczy, i Wacław Heppen - architekt oraz data budowy 1911. Tuż przed 1914 r. takich kamienic powstało sporo. Przetrwały tylko nieliczne. Budynek ma niesłychanie solidnie opracowaną fasadę. Dwukondygnacyjna partia cokołowa pokryta jest rustykowaniem sprawiającym wrażenie, jakby budynek wzniesiono z cyklopich ciosów kamiennych. Tak naprawdę bloki z granitu użyto jedynie do wykończenia dolnej partii cokołu, reszta to tynk, tyle tylko że wykonany niesłychanie solidnie. Spłaszczone wykusze sprawiają, że fasada zdaje się falować, a dyskretnie użyty detal w stylu Ludwika XVI nadaje budowli urok paryskich kamienic belle epoque.

Ta luksusowa czynszówka powstała dla Lichtenbaumów, ale przez wiele lat jej najsłynniejszą właścicielką była primadonna Operetki Warszawskiej Wiktoria Kawecka.

Szlagier dla wszystkich

Wszystkie zdjęcia w Galerii Andzia! To był największy, warszawski szlagier początku XX wieku. Nucono go wszędzie, w biurach, na ulicach, w maglu i mieszczańskich salonach. O radiu nikt jeszcze nie marzył, ale kto mógł i kogo było na to stać, spieszył na koncerty Wiktorii Kaweckiej - bodaj największej ówczesnej gwiazdy piosenki w Warszawie.

"Ańdziu jeszcze szklaneczkę/ Choć trochę, choć troszeczkę,/Ańdziu na nasze zdrowie/Nikt nie wie, nikt nie powie. Ańdziu , moje kochanie,/ Pij, nic ci się nie stanie,/ Widzisz, oczka się śmieją,/ Radością promienieją" - śpiewała pani Wiktoria nieco frywolna piosenkę napisaną i skomponowaną przez Wincentego Rapackiego. Dziś tego głupiutkiego tekstu nikt już nie pamięta, ale długo jeszcze nucono melodię, a Kawecka, najpierwsza primadonna Operetki Warszawskiej dorobiła się ogromnego majątku.

Wszystkie zdjęcia w Galerii "Ańdzia", rzecz jasna nie była jej jedynym szlagierem.. Gwiazda zasłynęła także z pięknego gwizdania na scenie. "Bez instrumentu, gwiżdżąc, potrafiła robić muzykę" - wspominał Józef Galewski. Gwizdaniem pani Kaweckiej tak się zachwycił bajecznie bogaty, warszawski cukiernik Edmund Gwizdalski, że podarował jej nowiutką willę Wersal w Skolimowie koło Konstancina. Wnętrze budynku ozdobiły, dziś starannie restaurowane, malunki i gipsowe medaliony z wizerunkiem primadonny.

Gwizdalski miał się czym zachwycać. Wiktoria Kawecka była nie tylko utalentowana, ale natura obdarzyła ją pięknym głosem, wdziękiem i ponoć urodą. Stanisław Jellenta mieszkający w kamienicy Kaweckiej przy Hożej 39 wspominał o jeszcze jednej zalecie gwiazdy. „Serca ludzkie podbiła ona nie tylko wielkim kunsztem scenicznym, lecz także postawą społeczną i dobrocią: wiele dobrego uczyniła dla swych chorych lub starych kolegów. Natomiast mąż »Kawuni «, który kierował administracją domu - był dla lokatorów bezwzględny i łupił z nich skórę jak mógł”.

Turkusowe oczy

Wszystkie zdjęcia w Galerii Dom Kaweckiej, choć usytuowany parę kroków od Marszałkowskiej, powstał przy bocznej ulicy. W rezultacie zamiast ogromnych , dwukondygnacyjnych sklepów - tak jak to miało miejsce przy głównych arteriach handlowych miasta, niewielkie sklepiki znalazły się w suterenach, Wejścia do nich ujęły dość efektowne obramienia z granitu. Z kolei na wysokim parterze były już mieszkania.

Wszystkie zdjęcia w Galerii Tuż przy bramie w suterenie działała zatem cukierenka Cukropol - ponoć z całkiem niezłymi pączkami i babeczkami. Na prawo od bramy sklep szewski Malczaka. "Popisowa jego robota to eleganckie burty z cholewami z ciemnobrązowej skóry - takie, jakie nosił generał Władysław Sikorski. Obok warsztatu Malczaka był salon fryzjerski z urodziwą manicurzystką Jadzią i niezmordowanym fryzjerem-gawędziarzem, panem Kajetanem" - wspomina Jellenta. Wśród mieszkańców kamienicy była rodzina Fajansów, właścicieli największej warszawskiej firmy żeglugowej po Wiśle. Z kolei na poddaszu było kilkanaście mansard - czyli małych "hotelowych" pokoi dla studentów. W oficynie mieszkał od 1928 r. pisarz Cezary Jellenta, który tu napisał m.in. powieść "Książę o turkusowych oczach".

Kapeć kopciucha

Wszystkie zdjęcia w Galerii Właścicielka kamienicy zmarła w 1929 r. Spadkobiercy w wielkim napięciu czekali na otwarcie jej testamentu. Jak pisał w "Stolicy" Jan Zbrożek, okazało się, że pozostawiła ona po sobie ogromny majątek, wart pięć milionów ówczesnych złotych, czyli około pół miliona dolarów. Była to suma oszałamiająca. Testament obejmował nie tylko nieruchomości, ale też komplety mebli, kufry pełne ubrań, futra. Jedno z nich wyceniono na zawrotną sumę 100 tysięcy złotych., Ale najcenniejszy był 52 karatowy brylant. "Trzy czwarte pozostawionego majątku przypadło mężowi artystki Janowi Wielogłowskiemu, jedna czwarta ciotce - pani Stawickiej, u której wychowywała się artystka. Od tak dużego spadku podatek był też niemały i spadkobiercy musieli sprzedać część kosztowności". Pośród nich zalazł się wspomniany brylant. Został wystawiony na sprzedaż w sklepie jubilerskim Wabia Wapińskiego. Jubiler wyeksponował brylant na wystawie. W biały dzień złodzieje rozbili kamieniem szybę, zwinęli brylant i czmychnęli.

Wszystkie zdjęcia w Galerii W czasie ucieczki jeden z nich zgubił jednak but. But, a właściwie zdarty kapeć, uszczelniony był kawałkiem tekturki, na której widniał prymitywny rebus. Śledczy ustalili, że takimi rebusami zabawiają się bezdomni z domu noclegowego na Dzikiej. Po nitce do kłębka trafili na pasera - zegarmistrza z Krochmalnej. Za 20 złotych od złodziei kupił on oprawę brylantu - koszyczek z delikatnej koronki. Złodziejami okazali się dwaj włóczędzy. Szybko ich złapano. Natychmiast wskazali miejsce ukrycia brylantu. Schowali go w szparze w jednym z filarów mostu Poniatowskiego - relacjonuje Jan Zbrożek.

Wszystkie zdjęcia w Galerii Kamienica Kaweckiej przetrwała do dziś. Jej elewacje niedawno odnowiono. A jednak budynek ucierpiał w czasie ostatniej wojny. Jeżeli spojrzymy na jego fasadę, od razu widać, że coś jest nie tak. Niesłychanie dekoracyjnej, falującej elewacji brakuje zwieńczenia. Nie ma tu już ona pseudobarokowych szczytów i wysokiego dachu - tak charakterystycznych dla twórczości spółki Heppen - Czerwiński.

Jerzy S. Majewski, www.gazeta.pl (2004-12-02)
Strona Główna   Historia   Okolica   Komunikacja   Galeria   Wynajem   Linki   Kontakt  
Copyright by www.hoza39.prv.pl 2009 Wszelkie Prawa Zastrzeżone
statystyka